Jak się zaczęła moja przygoda z kynologią...
Psy lubiłam odkąd pamiętam. Tam gdzie wynajmowaliśmy zawsze były jakieś koty, potem pojawiły się psy. Pomagałam w opiece nad nimi dla właścicielki, wyprowadzałam na spacery, karmiłam gdy ta pani była chora, uczyłam sztuczek. Wtedy wszystko robiłam na wyczucie. Był jeden pies, zdziczały, ciągle w boksie. Chciałam go oswoić, by się tak nie zachowywał., do ludzi był agresywny. Zaczęłam codziennie do niego przychodzić, karmiłam go i codziennie przesuwałam granice tolerancji czynów. W końcu mogłam jako jedna z dwóch osób wejść do jego boksu i wrócić bez rany. Potem mógł być spuszczany, kontakt ze mną i to co robiłam sprawiło, że przestał być agresywny. Po jakimś czasie przeanalizowałam to co zrobiłam, że to raczej nie jest takie łatwe. Uznałam, że mam coś w sobie, że mi się udało, zaczęłam interesować się psami i tak się pojawiłam tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz