wtorek, 28 lipca 2015

Żywienie psa, wychowanie itp.

Witajcie.
Dziś nie będzie nic o postępach czy coś.
Poddaje się, mam dość zacofania moich rodziców, tego, że twierdzą, że się znają. Nie uznają mojej wiedzy mimo, że ja czytam o psach, a oni nie..
Mianowicie chodzi mi o kilka spraw:
1. Ostatnio gdy rodzice przywieźli sękacza (ciasto) pies się do niego dorwał bo postawili go na stole. Rozwalił go na kawałeczki. Oni za nic nie chcą go wyrzucić, cały czas dają mu jego cały talerz.
2. Podkarmiają cały czas psa gdy jedzą, nieważne czy jedzą zupe bo ją czasem też dają, ostro przyprawionego kurczaka/kiełbase czy słodycze. Tyle razy zwracałam im uwagę, pokazywałam co jest napisane w książeczce zdrowia, że nie można, ale mają to głęboko w poważaniu.
3. Wychowywanie psa, chodzi mi tu o to, że moja rodzina robi udawane ataki, w sensie np. tata udaje, że bije siostre, bo ich bawi reakcja psa. Charlie rzuca się na dzieci, a to tylko pogarsza sprawę, w dodatku ma lekką agresje terytorialną. Gdy Charlie naszczeka na jakieś dziecko oni uspokajają go, mówią, że nic się nie stało, a to błąd, bo pies myśli, że zrobił dobrze...
Wczoraj rano mama była na spacerze z psem, zauważyła, że Charlie nie rzuca się już na dzieci. Ciekawe kogo to zasługa, może takiej osoby, której nikt w domu nie słucha, nie uznaje tego, że się zna na psach i ćwiczy z nim to od ok. dwóch miesięcy. Nie, to na pewno zasługa mamy, bynajmniej tak twierdzi.
Druga sprawa- ja szkole psa metodami pozytywnymi, rodzina w tym przeszkadza. Zapytacie pewnie dlaczego? Za każdym razem gdy pies coś lekkiego przeskrobie rodzice stosują metode "kija i marchewki", czyli krzyczą na niego, ganiają go po całym domu.
4. Rodzice niszczą sztuczki, które umie pies. Jak? Gdy pies zrobi sztuczke nie nagradzają go, nie mówią dobry pies, ciągle każą mu je robić, pod rząd wszystkie jakie umie pierdyliard razy.
5. Obowiązek wyprowadzania psa spoczywa na mnie, osobą "winną" za to, że pies nie jest wyprowadzony jestem zawsze ja! A oni uważają, że pies jest "rodzinny" czyli jest wszystkich i nikogo zarazem. Z psem wychodzę głównie ja, czasem jak mama wstanie rano to go wyprowadzi.
6. Cały czas uznają moje zdanie w sprawie psów za zdanie jakiegoś idioty co się wgl nie zna. Oni twierdzą, że są najlepszymi znawcami psów, bo przy nich jeszcze nie umierały przez te żywienie, a nidgy nie wymagali od nich niczego więcej niż tego by "ładnie wyglądał".
7. W lutym kupiłam dla Charlie karme, prawie 7kg Fromm Family, cena: 124 zł +dostawa (tak, sama płaciłam)  skala zjedzenia: mniej niż pół. Psu całkiem smakowała ta karma, jadłby ją gdyby nie kupowali mu cały czas mokrego i dawali resztek z obiadu. Oni nie uznają by pies jadł samą karmę, bo ona według nich to jak chipsy które oni cały czas żrą i to nie jest pełnowartościowy posiłek. Ta. Więc karma zanim się zestarzeje pojedzie pewnie do schroniska. Ostatnio myślę o drugim psie, w sensie by wziąc ze schroniska, ustalić z rodzicami, że nie mam nic do Charlie, a o tym psie decyduje w 100%, ale szczerze mówiąc wątpię, że to się uda, bo raz: jak można dać takiej osobie nieodpowiedzialnej psa? takiej co nie daje ciasta? dwa: dla rodziców kot + mały pies to jak stado koni. Mamy mieszkanie 72m2 więc nie sądzę, że to strasznie dużo ;_; inni mają więcej..
8. Kamień nazębny- Charlie ma kamień nazębny, rodzice podchodzą do tego bardzo lekko i żartobliwie. Za własne pieniądze kupiłam psu szczoteczke do zębów, paste, oni się z tego wyśmiewają cały czas, że tak dbam, ale dobra, nieważne. Kupiłam też tchawice suszone by gryząc usunął trochę tego kamienia. Podczas gdy dawałam ten gryzak (tego dnia) rodzice wciskali dla psa ich obiad, pies dostał biegunki i wyszło na to, że to przez to co ja kupiłam, genialnie. Kamień się ostatnio zmniejszył, ale rodzice chyba go bardzo lubią, bo cały czas dają psu słodycze, a przed chwilą dostał kiełbaske, super..
A i 9. Nie chcą sterylizować Charlie. Mówią, że ona na smyczy się nie rozmnoży ZNAWCY ZWIERZĄT TO POWIEDZIELI! Co ja mam robić jak pies się będzie dostawiał do niej? Skopać? zabić? by jej nie pokrył? Masakra. Cały czas z tego drwią i mówią, by nosić psa na rękach gdy będzie mieć cieczkę. Koszmar.
To tak w punktach, ogółem od dawna mam spory problem z rodzicami (w sprawie psa). Kiedyś tłumaczyłam mamie czemu ich poprawiam jak coś robią złego dla psa, na przykładzie "czy jakbyś umyła podłogę, a ja weszłabym na nią w butach w błocie to czy byłabyś szczęśliwa?", wtedy wytłumaczyłam, że ja wiem co dla psa jest potrzebne, a co szkodzi, a oni to psują i jak wiem to będę ich poprawiać. Po ostatnich dniach jak chciałam się zebrać by wywalczyć swoje wywieszam białą flagę. Na tą chwilę obieram strategie "macie swojego psa", nie będę go wyprowadzać, szkolić, karmić, ćwiczyć z tą agresją do dzieci. Może wtedy przejrzą na oczy. Może porozmawiam z nimi o wzięciu psa dla mnie, ale pewnie nie wyjdzie. Jak się wyprowadzę będę mieć własnego, nie skażonego ich idiotyzmem psa, ta myśl mnie pociesza.
Pytanie do Was: Też macie takie problemy z rodzicami? Chyba często się zdarza, że rodzice nie akceptują pasji kynologii, bo psy to "proste" zwierzęta i jak nimi się można interesować, poza tym przejmowanie się ich zdrowiem jest często według nich "pańciowe", traktują często takie osoby jak rolnik, do którego przyjechała pańcia z miasta i zachwyca się krową.

Tu łapcie dzisiejszą sztuczkę. Jak na czas uczenia i trudność (do psa, bo Charlie trudno czegoś nauczyć) to szybko się nauczyła.

Kąpiel Czarnucha, taka tam kąpiel o 1 w nocy


poniedziałek, 20 lipca 2015

Blogowe nieobecności...

Witajcie!
Długo mnie nie było. W sumie dużo się przez ten czas nie działo. Cały czas było coś by nie ćwiczyć z psem, a to wyjazd na konie, a to okropna pogoda, brak energii.
Od kilku dni ćwiczymy przywołanie na spacerach. Nie chodzimy ostatnio na tak długie spacery jak wcześniej. Od dwóch dni wróciło to do normy.
Dziś kupiliśmy Dyski Treningowe Fishera. Głównie kupiłam je myśląc o szczekaniu na drzwi nawet gdy widzi, że to domownik. Warunkowałam je dzisiaj, szło dobrze, bo Charlie to bardzo wrażliwy pies na takie rzeczy, ale trochę się obraziła. Nie chciała żadnego smaczka na spacerze, ale wykonywała polecenia. Gdy już zrobiliśmy 'zarys' warunkowania poszliśmy na spacer z dyskami. Charlie ma problem z akceptowaniem dzieci, gdy idą zaczyna szczekać na nie, patrzy kątem oka jak na intruza. Gdy dziecko dziś przechodziło dałam jej całkiem luźną smycz, idąc brzdąkałam dyskami. Charlie nie szczekała, nie patrzyła się kątem oka. Chodziliśmy wzdłuż bardzo ruchliwej ulicy, bo chcemy ćwiczyć skupienie. Często jeżdżą tam tiry, autobusy- postrach mojego psa. Wykonywała polecenia całkiem dobrze, trochę się rozpraszała, ale tragedii nie było. Kiedyś nie uwierzyłabym, że Charlie zrobi jakąkolwiek sztuczkę w ogóle na dworze (bo kiedyś nie chciała), a teraz nawet przy tym czego się boi. Spotkaliśmy jakiegoś pieska (luzem), ale był z charakteru jak Charlie, czyli podchodził i odskakiwał, więc się z nim nie pobawiła długo. Jutro prawdopodobnie przejdziemy się do parku, porobimy coś konkretnego. Za jakiś czas prawdopodobnie będziemy mieć aparat, tak więc zdjęcia będą lepsze ^^.




środa, 8 lipca 2015

Wyjazd do Augustowa :).

Witajcie!
Wczoraj wyjechaliśmy do Augustowa, tak jak mówiłam wcześniej- na jeden dzień.
Jechaliśmy prawie 3 godziny, pies bardzo dobrze się zachowywał w samochodzie.
On po prostu uwielbia jezdzić samochodem :). Torba mojego psa- na maksa wypełniona duża torba ekologiczna, moja torba? średniej wielkości prawie pusta torebka xD.
Gdy dojechaliśmy zatrzymaliśmy się w centrum, rodzice poszli załatwiać dokuemnty, a my poszliśmy do parku :).
W parku było od groma dzieci, a Charlie szczeka na nie. Zachowywała się super, nie szczekała na nie, tylko raz, ale w tym wypadku się nie dziwię, bo dziewczynka przebiegła szybko nas piszcząc, dosłowie 0,5 metra. Tak więc mając psa i aparat zaczęłam robić zdjęcia, mam dużo pięknych zdjęć, na których jest pięknie zaznaczone tło, bokeh mmm, czego chcieć więcej :').
Potem poszliśmy na jedzenie do restauracji z ogródkiem, założyłam dla Charlie kaganiec, tak profilaktycznie, poza tym wypada w takim miejscu mieć ten kaganiec. Charlie nie szczekała na nikogo, cicho burczała jak ktoś przechodził. Potem pojechaliśmy na naszą działkę. Spuściliśmy psa, pies szczęśliwy, że w końcu po takiej długiej podróży może luzem pobiegać. Oczywiście bez jeziora się nie obyło, zeszliśmy na dół działki nad jezioro. Oswajaliśmy psa z wodą, po jakiś 10 minutach wszedł tak do końca łapek. Pierwszo skakał w wodzie jak sarenka :'). Rzucaliśmy mu jego zabawkę-oponkę do wody, wyławiał ją. Potem pies nie chciał już wyjść z wody :) Trochę warunkowałam gwizdek, który ostatnio kupiłam, bo trudno wołać psa z takiej odległości, pies całkiem dobrze na niego reaguje, ale jeszcze trzeba dużo popracować. Smakołyki, które kupiłam w niedzielę prawie się skończyły, dziś kupuję je znowu, bo wyjątkowo genialnie się sprawdzają, Charlie je uwielbia, dzielą się na malutkie kawałki- czego chcieć więcej. Mówię tu o samakołykach Profine. Gdy pies wysechł poćwiczyliśmy sztuczki, chodzenie przy nodze bez smyczy. Nadal ćwiczymy "zdechł pies", to najtrudniejsza dla nas sztuczka :P Ale wychodzi coraz lepiej. Wróciliśmy do domu o 22. Tak, więc teraz dodam Wam "kilka" zdjęć :).

Filmik z woooody :).














A Wasze psy lubią wodę?


Miłego dnia ^_^


sobota, 4 lipca 2015

Za gorąco na trening, za gorąco na życie...

Witam,
Przed chwilą wróciliśmy ze spaceru. W sumie nie udało się nic konkretnego zrobić, pogoda jest okropna, zbyt gorąco. Na następny spacer pójdziemy dopiero koło 18-19, może będzie chłodniej -.-.
Wczoraj uczyliśmy się "zdechł pies", jesteśmy w połowie drogi, trudno nam idzie odejście od pokazywania jak zrobić, ale może damy radę. Chcemy też nauczyć na komende optyczną "bang bang". Dziś trochę powtarzaliśmy na dworze, ćwiczyliśmy samokontrole- czyli smakołyk na nosie. Na tą chwile nasze plany to: obijanie się/ćwiczenie w dom- póki nie będzie chłodniej.
Prawdopodobnie za tydzień wyjeżdżamy do Augustowa, na kilka dni. Dziś taka krótka notka ;) Miłego dnia ;)



czwartek, 2 lipca 2015

Paczka z zakupami, czyli prezent na Dzień Psa :)

Witam.
Dziś około 10 przyszła do nas paczka z Karuska.
Jest to spóźniony prezent na Dzień Psa.

W paczce znalazły się takie rzeczy:
- kaganiec fizjologiczny
- kong
- piłeczki kong'a
- smakołyki Orijen
- szprotki suszone
- gwizdek
- saszetka do trenowania
- szampon Vulpes
- chusteczki do odświeżania psa bez potrzeba kąpania firmy Sandog
- linka champion 1,0cm/ 5metrów
- książka pt:'' Najpierw wytresuj kurczaka".

Cała paczka kosztowała nieco ponad 240zł.
Jedyne co dla Charlie się nie podoba to szprotki suszone (zdziwiło mnie to, bo ostatnio na spacerze znalazła kawałek ryby i bardzo się na niego rwała), trochę się do nich zaczyna przekonywać.
Pierwsze wrażenia w kagańcu nie były takie złe, pies nie chciał go sobie zdejmować, pierwszo stał w bezruchu, potem zaczął wchodzić. Dziś używaliśmy liny, kupiłam ją głównie do trenowania gdy dużo osób jest w parku (szczególnie blisko mnie). Korzysta z niej się całkiem fajnie, ale jest ciężka i dopiero docenia się ją gdy się dojdzie na miejsce, no ale w końcu to linka do trenowania. Saszetka super nam się sprawdza, zawsze miałam problem z tym, że wyjmując smaczka często wypadały inne itp, a tu mamy ochronny "kołmierzyk". Kong jest trochę za mały, ale daje radę- muszę pamiętać by zawsze zabawki kupować o rozmiar większe :P. Smakołyki Orijen bardzo jej smakują, jedyna wada jaką mogę powiedzieć to to, że bardzo się kruszą, przez co trudno je dzielić, najlepiej przekrajać je w pionie a nie w poziomie.I to chyba tyle co mogę na tą chwilę napisać. Niżej dam zdjęcie mojej bestii w kagańcu xDD.
Dziś ogółem byliśmy z moją siostrą w parku. Pies miał kaganiec przez pół siedzenia tam, wtedy był spuszczony. Gdy taki Pan, który kosił trawę (nie w tym momencie) zaczął podchodzić Charlie nic nie zrobiła, więc plus dla niej :) Ogółem w kagańcu nie chce zbytnio się bawić, w sensie trochę biega, ale bardziej trzyma się mnie niżeli jest spuszczona bez. Smakołyki może z niego pobierać, wodę pić tez może, ale jeszcze nie do końca umie (wywaliła dziś bidon próbując). Jakąś godzinę temu też byliśmy tam na spacerze, tym razem sami. Kaganiec miała jakieś 10 minut, chodziła ładnie pilnując się mnie, a było dużo osób na trawie tam gdzie my. Ćwiczyliśmy też komende "daj głos" ale pies zapiera się, że w kagańcu szczekać się nie da, wiec tylko bez to robi :P
Wczoraj dowiedzieliśmy się o konkursie na twarz smakołyków Acany- Meat Hit, będziemy brać udział ^^.



 W tym kagańcu wygląda trochę jak Hannibal Lecter xD



Jeszcze na koniec wyjaśnie po co nam kaganiec. Mianowicie Charlie jest lekko agresywna do dzieci, do ludzi, którzy zmierzają w moim kierunku gdy jest spuszczona, więc jest do szkolenia. Jeszcze przyda nam się gdy będziemy chcieli jezdzić autobusem- a w te wakacje planujemy i gdy ktoś będzie miał wąty, że pies powinien mieć kaganiec czy coś ;) A i jeszcze wywieszamy dziś ogłoszenia co do wyprowadzania psów, może będzie większy odzew, bo w końcu nie każdy przegląda ogłoszenia w necie.

A Wasze psy mają kagańce? Co myślicie na ich temat? Czy chcielibyście DIY szarpaka?


środa, 1 lipca 2015

Projektu dzień pierwszy :).

Witam.
Dziś poszliśmy na dwa długie spacery, ze spuszczaniem, trenowaniem.
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Charlie ma lekką agresje tetrytorialną (jakby) jak jest spuszczona. Kiedyś zaczęła szczekać na takiego Pana, który szedł w naszą strone (wtedy się zawsze zaczyna). Gdy wyczuł, że ten Pan wcale się małego pieska nie boi (nawet zaczął się śmiać, ''jaki mały agregator'' xD) przestraszył się, wycofał na koniec parku i przez 10 minut nie dało się go złapać, w taki strach wpadł. Od tego czasu z ogromną ostrożnością spuszczam w tym miejscu psa. W sumie jest to jedyne miejsce w którym moge go spuścić, ponieważ w mojej okolicy do lasu raczej daleko (nadal odkrywamy teren, bo całkiem niedawno się przeprowadziliśmy i tej części miasta nie znam), znamy jedną działkę, ale raz gdy tam byliśmy widzieliśmy tam ludzi, którzy na niej pracują, więc niezbyt wypada tam psa spuszczać, więc został park. W parku jest dużo osób, jest on ''podzielony'' tam gdzie jest uliczka, ławki siedzą ludzie, a tam gdzie trawa, jezioro jesteśmy my, mało ludzi przechodzi na naszą strefe, ale się zdarza. Pozostało nam radzić sobie z zachowaniem Charlie. Dziś fantastyczna odmiania. Od kilkunastu dni chodzę tam ćwicząc to, ale nikt wtedy nie wchodził na te strefe. Dziś dwa razy ktoś wchodził tam, raz dwie osoby na rowerach, potem jeden Pan. Charlie nie zaczęła szczekać, nic. Ja z obawy, że coś zrobi zapięłam ją, a drugim razem odciągnęłam jej uwagę od tej osoby (szarpakiem). Jestem bardzo dumna z psa. Ogółem dziś taki ''dumny'' dzień ponieważ pisałam dziś ogłoszenie, że wyprowadzę psy, myśląc o tym jak napisać, podsumowałam całą moją pracę z psami i myślę, że dobrze mi idzie. Wracając do wyprowadzania- jeśli ktoś się zgłosi to będą zdjęcia, ale trochę wątpię by ktoś się zgłosić. W sumie nie, nie myślmy pesymistycznie, pożyjemy zobaczymy :). Dziś zrobiliśmy też szarpak. Niezbyt chciałam kupować szarpaka ponieważ Charlie szybko je niszczy, a też nie mam od nich aż takich wymagań. Niżej dodam zdjęcie, według mnie wygląda całkiem dobrze (miał być dwukolorowy, ale Charlie nie chciała dać kocyka polarowego, tak więc jest jeden kolor), a najważniejsze, że spełnia swoją funkcje. Chciałam by był długi, by ćwiczyć równaj itp-spisuje się :). Według GLS'u nasza paczka przyjdzie jutro. Nazwijmy ją spóźnionym prezentem na dzień psa :P.
A Wy kupiliście coś Waszym psom?

Szaaarrrrpaaaak :P



Życzymy miłej nocy, Dobranoc! ^^