piątek, 25 grudnia 2015

Co Charlie dostała od Mikołaja?

Charlie czasem powala mnie swoją powagą.. 



1. Obroża świecąca.
2. Zabawka wąż, 100cm długości (o dziwo Charlie daje rade się nim bawić, a jest mega długi).
3. Alpha spirt połowa nogi wieprzowej.
4. Chewies kosteczki treningowe łososiowe.
5. Szprotki MACED.
6. Kość- Hunter'a.
7. Kochane, uwielbiane Rinti <3
8. Calibra Joy łososiowe. 


A tutaj to co przyszło do nas tydzień temu. Rozpakowywałam te paczkę w kuchni, na kolanach, wścipski psi nos z błagającymi oczami zaglądał do paczki, więc przedwcześnie dałam psiurowi lisa. Radość psa była ogromna :D 



Mam nadzieję, że coś widać na tym filmiku.
Oczywiście *Kevin w tle*



A co Wasze psy dostały pod choinkę?


środa, 23 grudnia 2015

Co chrupie Charlie?

    Od dawna miałam problemy z żywieniem Charlie. Jak coś miało bardzo dobry skład to jej nie smakowało, jak fatalny to smakowało.. Mieliśmy już tyle karm... Bardzo chciałam karmić ją suchą karmą, mieliśmy już Acane Pacifice, Fromm Familly, Orijen, ale nic jej na tyle nie smakowało by zjadać całą miskę naraz. Męczyła jedną miskę 3-5 dni.. Tydzień temu nastąpiła zmiana. Na DDD zamówiłam prezenty dla Charlie, smaczki, które na te chwilę były nam potrzebne, jedną zabawkę i małe opakowanie karmy. Z racji, że Charlie ma uczulenie na kurczaka zamówiłam wersję rybną. Mówię o karmię Alpha Spirit. Od dłuższego czasu kupowaliśmy produkty tej firmy, samakołyki, kości. Nałożyłam karmę do miski, nastawiona na czekanie aż pies zje odeszłam, zajęłam się swoimi sprawami. Gdy weszłam do pokoju miska stała pusta ku mojemu zdziwieniu.
Alpha Spirit to karma półwilgotna, nie zawierająca mączek mięsnych, zbóż ani glutenu, przez to jest hipoalegiczna, o dobrym składzie, który przedstawia się następująco:


       Skład:
85% Świeże ryby śródziemnomorskie (świeży tuńczyk, świeże anchois - Engraulis encrasicolus, świeży miecznik - Xyphias gladus, świeży ostrobok - Trachurus Mediterraneum, świeży okoń morski - Dicentrarchus lobrax, świeża sardynka europejska - Sardina pilcardus), kiełki roślin strączkowych (groch zielony, groch biały, soczewica jadalna), gliceryna, ekstrakt z Yucca Schidigera, ekstrakt drożdżowy Sacharomyces cerevisiae, Tauryna, glukozamina, siarczan chondroityny. Naturalne środki konserwujące: tymianek i rozmaryn.
Dobry skład i smakuje dla Charlie? Czego chcieć więcej! :) Znając Charlie byłam przekonana, że po zjedzeniu jednego opakowania (210g), drugiego nie będzie chciała. Na szczęście się myliłam. Dla Charlie przestała smakować o dziwo Dolina Noteci, chrupie teraz tylko AS. W końcu znalazłyśmy swoją karmę. W dodatku nie jest szczególnie droga.
Cena karmy: 1,47kg- 77zł | 5,6kg- 179,01zł | 9,5kg-258,75zł |
Według dawkowania małe opakowanie 210g powinno wystarczyć nam na dwa dni z kawałkiem, a 1,47kg powinno nam wystarczyć na 16 dni, czyli koszt miesięczny to ok 154zł. W przypadku tej karmy kupowanie większej ilości karmy bardzi się opłaca, z op. 1,47kg za 77zł wychodzi cena za kg 52zł, z op. 5,6kg za 179zł wychodzi cena za kg ok.31zł, natomiast za opakowanie 9,5kg za 259zł (w przybliżeniu) wychodzi cena 27zł za kilogram.



Planowałam zrobić też test na pęcznienie karmy, jednak przy tej karmie się nie dało. Karma moczyła się godzinę w ciepłej wodzie, nie wiele urosła, nieznacząco, ale nie dało się jej wyciągnąć z wody, rozwarstwiła się.

Zalety:
- atrakcyjna dla wybrednych psów
- podział karmy na kilka mniejszych opakowań, przez co karma dłużej jest w dobrym stanie
- bardzo dobry skład
- wielkość granulek odpowiednia dla psów każdej wielkości
- w miarę dobra cena

środa, 25 listopada 2015

Co u nas? Co z projektem plan dnia? Zdrowie Charlie, nowe sztuczki, zakupy i postanowienia.

    Dawno nie pisałam, wiem. W tym czasie przyszło kilku nowych obserwatorów, dzięki nim mamy już 20! ♥ To nie tylko to co uległo u nas zmianie. Niestety pojawiły się u nas zmiany.... na gorsze.
Pewnie pamiętacie jak pisałam o projekcie 62, że wiele punktów nie wyszło przez cieczkę Charlie. Dokładnie nie pamiętam kiedy trwała, ale mniej więcej szacując na przełomie lipca/sierpnia się zaczęła. Gdzieś w komentarzu pisałam o tym, na blogu chyba nie. Mianowicie w tym czasie Charlie była ogółem pilnowana, ale pewnego dnia chciała bardzo poznać swego adoratora, obroża pękła. Jako, że to był bezdomny pies, bał się ludzi, a jak ja go, a właściwie ich goniam to tylko uciekali, raz tylko straciłam ich z oczu. Nie było czasu by miało do tego dojść. Wzięłam Charlie do domu, ale oczywiście przejęłam się sytuacją. Po jakimś czasie zauważyłam, że Charlie ma powiększone piersi, ale uznałam to za normalne, nigdy wcześniej nie miałam suki, myślałam, że tak musi być. Ostatnio Charlie tworzy legowiska w łóżku, zawija się w dywany. Zawsze zwalała z mojego łóżka kołdrę, poduszki, dopiero wtedy szła spać, a właściwie to był jej rytuał wieczorny. Od niedawna nie zwala tego, tylko robi legowisko w kocu, pościeli, obkłada się poduszkami. Co więcej zaczęła bardziej dbać o zabawki, gdy jakąś dostanie nie zostawia jej samej w pokoju, gdy ten jest zamykany (kiedyś tak robiła), gdy dam jej jakąś maszeruje z nią w dziobie przez cały dzień. W środę było wolne, tak więc wykorzystaliśmy okazję, pojechaliśmy samochodem na długi, fajny spacer. Pies był spuszczony, bawił się piłką, był po prostu padnięty. Gdy przyjechaliśmy Charlie szczekała jak jeszcze nigdy na dorosłą osobę na terenie osiedla przez szybę, nigdy wcześniej tego nie robiła, jej agresja wcześniej dotyczyła tylko dzieci. Teraz nawet na spacerze gdy ktoś mijamy chce go zaatakować, gdy przejdzie obok niej chce go "zajść od tyłu", nie z każdą osobą tak robi, ale często. Zastanawiałam się co może być tego przyczyną, zwalałam winę na siebie, że za mało wysiłku ma, bo ostatnio rzadko kiedy chodzimy na długie spacery. Oprócz tego Charlie przestała chcieć jeść smaczki na spacerach, co zawsze lubiła, zaczęła szybko się dekoncentrować, celowo przerywa ćwiczenia swoją uległością, kładzie się na plecy i zrób tu coś człowieku! Dziś zrobiła to samo, położyła się na plecy. Jednak moją uwagę skupił 'brud' wokół piersi, patrzyłam czy to nie są jakieś odparzenia, przetarcia, sprawdzam, próbuję oczyścić to i co? Mleko... Moje wnioski są takie, że prawdopobnie to ciąża urojona, zaawansowana. Na szczęście Charlie nie urósł brzuch, ale jest to mleko. W czwartek, czyli jutro idziemy do weterynarza by wykluczyć możliwość prawdziwej ciąży i by przepisał lek na zatrzymanie laktacji.
Wracając jeszcze na chwilę do kwestii zdrowia Charlie, od dłuższego czasu mamy pewien problem, o którym nigdy nie pisałam, jakoś cały czas go odkładałam. Mówię tu o ciągłym drapaniu się Charlie. Podkreślam, ze Charlie na 100% nie ma pcheł. Snuła się za mną cały czas myśl, że to alergia na kurczaka, ale jakoś nie umiałam się do ogarnięcia tego tematu zabrać. Tak więc od dziś będę tej sprawy pilnować, przez ok. dwa tygodnie/miesiąc Charlie nie będzie jeść niczego z kurczakiem, po tym czasie wyciągniemy wnioski czy przestała się tak drapać.
Kolejna sprawa, projekt listopadowy plan dnia- niestety w najmniejszym stopniu nie powiódł się. Przez pierwszy tydzień trzymałam się planu, później cały czas przekładałam kolejnością zajęcia, ale mam w głowie ułożony nowy porządek dnia, choćby mam zorganizowany dzień.
Podczas nieobecności na blogu Charlie nauczyła się nowej sztuczki (a w sumie dwóch). Jedną jest trzymanie w pyszczku różnych przedmiotów, nawet smaczków, bez jedzenia ich, a druga to ściąganie skarpetek na komendę, to jeszcze musimy udoskonalić. Wybaczcie jakość zdjęć, ale mój aparat co chwila pada, jak już robi zdjęcia to tylko z flashem są znośne, więc te są robione telefonem.

Oczywiście w dziobie ukochany smaczek Rinti, więc to level hard ;)

I z kredką 
Ostatnio zauważyłam, że dla Charlie coraz bardziej się nudzi w domu gdy zostaje sama i wieczorami (mimo obecności mamy w domu). Zaczęła nosić zabawki, rozrywać wszystkie kartki, które znajdzie itp, dlatego postanowiłam, że będę stale jej kupować gryzaki i zostawiać je by później znalazła i miała zajęcie. Dziś kupiłam gryzaki Maced'a z cielęciny, pies w 100% zadowolony ;) Jako, że Charlie szybko marznie kupiłam też jej kurteczkę. Tak się prezentuje:

Charlie oczywiście się kurteczką zainteresowała, musiała ją obwąchać, akurat gdy robiłam zdjęcia ;)





Kot też chciał być na zdjęciu

Charlie wygląda tu jak bokser przed wejściem na ring. Charlie Balboa XD.



Zakapturzony dres patroluje dzielnie.
Oczywiście kupiliśmy też Rinti. Wcześniej nie wiedziałam, ze tak można, ale zamówiłam Rinti do naszego zoologicznego, niestety nie mają dużych opakowań, a cena 11.50zł-90g niezbyt się opłaca, więc planujemy kupić z zooplusa (ponoć Rinti przestało wypuszczać nowe opakowania 250g, więc w zooplusie mogą być wcześniej wykupione, poza tym są na promocji). Prawdopodobnie będziemy sprzedawać naszą zabawkę TRIXIE, planszę edukacyjną, którą widzieliście w poście urodzinowym ponieważ Charlie umie już ją, robi automatycznie, ba, nawet kot nie ma z nią większego problemu, więc przerzucimy się na TRIXIE lvl. 2 kupując nową zabawkę. Chcemy też sprzedać linkę którą widzieliście w lipcowym poście na Dzień Psa, spełniła swoją rolę, już nie jest nam potrzebna. 
To chyba jeden z moich dłuższych postów, a określa się do najistotniejszych informacji. Mam nadzieje, że wytwaliście do końca ;). Przy okazji pytanie, kupujecie coś swoim psom pod choinkę? rzeczy bardziej trwałe (zabawki itp) czy coś nietrwałego (smaczki)?

Koniecznie wejdzcie w ankiete! -> KLIK

niedziela, 1 listopada 2015

Listopadowy plan dnia-wyzwanie.

Bierzemy udział w wyzwaniu, do którego link macie tu -> KLIK
Tu wstawiam przygotowany nasz plan dnia. Pod koniec listopada dodamy podsumowanie wyzwania.



Tak przy okazji, jak Wasze psy wytrzymują zimno? Charlie kiepsko, musi chodzić w sweterkach na nocne spacery, bo inaczej odmawia chodzenia, mimo, że wydawało by się, że trochę tej sierści ma.



piątek, 30 października 2015

Specyfika charakteru Charlie, czyli dlaczego szkolenie nie jest takie łatwe?

Charlie jest psem specyficznym, pewnie mało znajdzie się psów podobnych do niej, ja w całym życiu spotkałam łącznie z Charlie tylko 3 takie psy. Mówię tu o psach skrajnie uległych. Ktoś by pomyślał 'pies uległy-dobry pies, łatwo z nim ćwiczyć', a czy tak jest w rzeczywistości? Ja jestem osobą konsekwentną i stanowczą w szkoleniu, wychowywaniu psa, moja rodzina natomiast na odwrót, przymykają oko na złe zachowania psa, obracają je w żart, do psa mówią tonem wyłącznie tzw.'zapraszającym do zabawy'. Korzystam z metod pozytywnych, nigdy nie każe Charlie.
Od jakiegoś czasu zaczęłam bardziej zauważać problem ze szkoleniem jej, przytoczę kilka sytuacji:

  • Gdy powiem stanowczym głosem "stój" gdy Charlie chce pogonić kota, ona tak, racja, nie pogoni go, ale skuli ogon, będzie unikać kontaktu wzrokowego, gdy ją zawołam przyjdzie i położy się na plecach. 
  • Gdy Charlie znajdzie w parku rozsypane chrupki i powiem niestanowczym głosem "zostaw", ona będzie mieć mnie głęboko w poważaniu. Natomiast gdy powiem to stanowczo (stanowczo nie znaczy złym tonem) ona odejdzie od tych chrupek, przyjdzie do mnie z podkulonym ogonem, swoją postawą będzie 'przepraszać'. 
Takie zachowania występują mimo tego, że wszystkie udane komendy zostaw, stój etc. nagradzam. 
Moją relacje z Charlie oceniam tak, że widać, że lubi mnie, ale trochę wyczuwam jakby mój charakter jej w jakiś sposób imponował (?), chciała spełnić moje wymagania (?) Ale bardziej lubi moją mame. W te wakacje poszłam raz na spacer z mamą i Charlie. Gdy Charlie pojawiła się w naszym domu umiała już lekko ciągnąć na smyczy, więc to wyeliminowałam metodami pozytywnymi. Myślałam, że wszystko cudnie, pięknie, pies nie ciągnie. Otóż nie. Na spacerze z mamą to ona prowadziła psa od drzwi do połowy spaceru, pies ciągnął i było widać, że to nie jest niezgrany rytm, tempo, tylko pies ewidentnie ciągnął. Moja mama nigdy nie korektowała tego typu zachowań. Potem ja przejęłam psa, nagle przestał ciągnąć. Kolejna sytuacja, stawianie miski z suchą karmą/kupowanie nowej suchej karmy. Charlie jest strasznie wybrednym psem (przez dokarmianie rodziców, gdy była szczeniakiem jadła suchą karmę), gdy stawia się jej miskę z suchą karmą i zachęca do zejdzenia jej, woła to ona reaguje tak samo jak w przypadku zostawiania chrupek, podaną mokrą karmę lub jedzenie gotowane zjada z miski bez problemu.

Ten post podsumowuje to dlaczego mi nie jest łatwo ćwiczyć z Charlie. Nasze charaktery się gryzą. No cóż. Wiadomo dlaczego w moim top 1 jest doberman.




A Wy woleli byście psa skrajnie dominującego czy skrajnie uległego?
Skrajnie pewnego siebie czy lękliwego?
Pod względem charakteru czujecie się dopasowani ze swoim psem?

środa, 28 października 2015

Top 5- czyli ulubione rasy!

Uh, ile mnie tu nie było... Przepraszam za nieobecność na blogu, zaległości, ale strasznie wciągnął mnie szkolny wir, poza tym niezbyt miałam o czym pisać, więc wykorzystując chorobę zebrałam wam pięć ulubionych ras.
Bez dłuższego przedłużania przejdzmy do mojej top 5.


TOP 1- Doberman.


Dobermany już od dawna goszczą w moim sercu. Kiedyś, gdy byłam mała widziałam psa tej rasy na mieście, był bardzo pewny siebie, odważny, zwróciłam uwagę też na jego wielkość, bardzo mi się ona spodobała, jako, że od dziecka podobały mi się duże psy, zaczęłam szukać jaka to rasa. Po jakimś czasie się dowiedziałam, zaczęłam czytać o tej rasie i od tego czasu pokochałam ją. Wiedziałam już wtedy, że to jest pies, którego kiedyś będę mieć. Kiedyś wizualnie o wiele bardziej podobały mi się dobki kopowane, aktualnie jest na odwrót. 

TOP 2- Rottweiler.


Pies zbliżony charakterem do dobermana, mocniejszej budowy. Równie pewny siebie, odważny. Co tu duzo pisać, uwielbiam psy obronne. 

TOP 3- Seter szkocki. 


Zaraz po psach obronnych są u mnie psy myśliwskie. Seter jest sporym psem, wymagający dużej aktywności fizycznej, bardzo inteligentny, uparty jak każdy pies myśliwski, co dla mnie jest plusem. Tzw. pies jednego właściciela. Majestatycznej budowy, zgrabnej budowy.

TOP 4- Owczarek Australijski, typ amerykański.


Pies pasterski, niezwykle inteligentny. Wymaga ogromnej aktywności fizycznej jak i psychicznej. Sprawdzające się w większośći sportów kynologicznych. Z ogromną chęcią wykonywujące polecenia, szybko się uczą. 

TOP 5- Posokowiec Bawarski.


To rasa myśliwska. W mojej topce jest od niedawna, odkąd poznałam psa tej rasy w realu. Bardzo mi się spodobał, nie tylko wizualnie. Niezwykle elegancki pies, zaraz po dobermanie. Inteligentny, pewny siebie, odważny, zrównoważony. 


A Wy macie swoje top 5 ras? Mają cechy wspólne? Wolicie psy łatwiejsze czy trudniejsze?

piątek, 2 października 2015

Choroba, ćwiczenie i tracenie wiary w ludzi..

Po tytule pewnie się już spostrzegliście, tak jestem chora. Od dłużeszego czasu źle się czułam, lecz tak 100% źle się czułam dopiero w środę. Od środy pies nie był ze mną na spacerze, wychodził tylko na krótki spacer z rodzicami. Dziś jako, że rodzice wyjechali na cały dzień musiałam wyjść z Czarluchem, tyle miłego w chorobie. Pierwszy spacer był krótki, ale z racji, że u nas jest dziś bardzo ciepło zdecydowaliśmy się na drugi, długi spacer. Poszliśmy do naszego ulubionego miejsca, czyli do parku. Po drodze spotkaliśmy już wcześniej zapoznaną panią z psem w typie yorka, offkors nie według niej, ale to, że to nie jest stuprocentowy york rzuca się w oczy odrazu. Za pierwszym razem ta pani miała pretensje, że nie izoluje psa od jej psa, groziła aż mi mimo, że nic się do niej nie odezwałam. Dziś z kolei było jeszcze lepiej. Szłam z Charlie, jakoś nie zwróciłam uwagi, że to ta psychiczna baba (bo inaczej jej nie nazwę) i pozwoliłam psu bez większego namysłu obwąchać tego psa, zaczęła się wydzierać na mnie, że czemu pozwam, potem przez to, że jej pies miał napiętą smycz Charlie zaszczekała (ale nie reagowała agresywnie, nie leciała z zębami), ona powiedziała, że psy powinny chodzić w kagańach, co zabawne jej pies go nie miał. Ja jej na to powiedziałam tylko, że mogłabym jej wytłumaczyć łańcuch zachowań psów, dlaczego mój pies zareagował tak, a nie inaczej i , że ona to sprowokowała, ale nie chcę tracić na takie osoby czasu. Na to odpowiedziała grożąco "jeszcze jedno słowo, a zadzwonie i ten pies będzie musial chocić w kagańcu!". Tracę wiarę w ludzi, sami prowokują takie zachowania i obwiniają innych. Od dziś będziemy omijać tego psa łukiem, ale oczywiście nie powstrzymamy się od komentarzy. Wracając do tematu spaceru, doszliśmy do parku. Mijaliśmy tylu ludzi uprawiających jeden z najokrótniejszych sportów, czyli łowiectwo. Nawet jakiemuś dziecku dali wędkę, dziecku na oko 7lat, okrócieństwo wpajane od małego, ale wracając, spuściłam psa, pies skakał po korzeniach drzew i nagle idzie, z nosem w trawie, nie zwraca na mnie uwagi, gdy doszedł do swojego "celu" zapięłam go na smycz. Celem był zabity szczur. Ostatnio coraz więcej ich jest w tym parku, więc przenieśliśmy się w inne miejsce tego parku, koło kaczek. Usiedliśmy na trawie, zaczęliśmy sztuczkować, skupienie 100%, wszystko ładnie, pięknie. W mniej więcej tym samym czasie zaczęła grać muzyka, w przedszkolu obok parku odbywał się tzw. "dzień pieczonego ziemniaka". Co chwila biegały jakieś dzieci, ale pies nie zwracał na nie większej uwagi, więc jak to ja musiałam sprawdzić na ile się będzie słuchać bez smyczy. Spuściłam psa, sztuczkowaliśmy bez smyczy, gdy chciałam przysiąść przy stawie z psem ten zaczął kicać na boki z miną "złap mnie, złap!". Czasem niestety ma takie odpały. Nie wiedziałam do końca co zrobić, bo gdybym wysunęła do niego rękę ten odskoczył by dalej, za każdym ruchem odskakiwał o pół metra, czyli pół metra bliżej do dzieci. Niby zachowanie psa do dzieci się zmieniło, ale nie wiem na ile gdyby pies był by spuszczony. W końcu wymyśliłam jaką metode przybrać, powiedziałam stanowczym głosem, wręcz karcącym w oczach Charlie jako, że jest bardzo wrażliwym psem, przyszła do mnie i mnie przytuliła. Ogromna ulga. Zapięłam psa i wróciliśmy do domu.
Ogółem od czasu choroby Charlie nie miała jakiś większych ćwiczeń, lenichowała. Ostatnio zmieniliśmy jej trochę żywienie, mianowicie od dwóch dni je tylko kurczaka gotowanego z ryżem i marchewką, powód- przestała jeść karmę, wcześniej wieczorem ją jadła, ostatnio przestała.


Na zdjęciu piłka, którą widzieliście w poście z prezentami urodzinowymi. Niestety nie sprawdza nam się w żadnej innej roli niż 'piłka na smaczki', braliśmy dziś na spacer, zaintereowanie psa zerowe, szukał tylko czy smaczki z niej nie wypadły. 





sobota, 26 września 2015

LBA #6

Zostaliśmy nominowani przez Funia & Zuzia- moje psie szczęścia do LBA.
Nie przedłużając zacznijmy.

1. W którym roku się urodziłaś?
W 1998 roku.

2. Twój obecny pies, jest Twoim którym pod względem kolejności?
Trudno powiedzieć. Nigdy przed Charlie nie miałam takiego swojego psa. Zawsze było mówione, że będę mieć psa gdy się wyprowadzimy, bo wtedy wynajmowaliśmy. W tym miejscu były psy, z racji, że chciałam mieć psa opiekowałam się nimi. Psów było dużo, taka stała liczba to 5, czasem było więcej. Największą więź czułam do jednego psa, którego gdybym tylko mogła zabrałabym go ze sobą.

3. Czy Twoi rówieśnicy wiedzą, że interesujesz się psami?
Szczerze mówiąc nie wiem. Zazwyczaj gdy komuś mówię o tym, że się interesuje psami to odbierają to tak, że po prostu lubie psy, a po co się tym aż tak zajmować by się o nich uczyć itd? Nie przyjmują, że to jest coś w rodzaju hobby, a nie lubienia po prostu zwierząt. Kilka osób w klasie chyba widziało mnie z psem, jak ćwiczę frisbee czy obi w parku, więc może coś wiedzą. Ogółem jestem trochę outsiderem i mało komu mówię o tym jaka jestem.

4. Twoja rodzina wchodzi na Twojego bloga?
Raz, dwa weszli. Jak mówię o tym by zobaczli bo fajne zdjęcia to wchodzą, ale tak to raczej nie, może po prostu nie pamiętają nazwy, bo na facebook'a psa jak i kota wchodzą.

5. Jaki post na moim blogu najbardziej Ci się spodobał?
Ten: klik - strasznie chciałabym kupić taki zestaw do jazdy z psem rowerem, ale mój pies niestety jest za mały, zbyt szybko się męczy, ale recenzja jak i filmik gdzie Funia biega bardzo mi się spodobał.

6. Oprócz kynologii, czym się najbardziej interesujesz?
Aktualnie nie wiem. Ostatnio porzuciłam moją jazdę konną (nie z powodu braku czasu, braku kasy czy transportu, po prostu doszłam do paru przemyśleń). Kiedyś bardzo lubiłam jezdzić na rolkach, ale aktualnie nie mam rolek, planuje zbierać na nie kase, by kupić takie do jazdy figurowej. Ogółem lubię rysować, fotografować, choć ostatnio jakość mojego aparatu mnie zniechęca, ale cóż. W wolnych chwilach szyję, lubię projektować, ale zazwyczaj nie jest to nic dla ludzi, choć się zdarzało, ale cześciej dla psów.

7. Do której klasy teraz chodzisz?
II LO, staruch ze mnie.

8. Czy zdołałaś pogodzić naukę z psami?
Tak, gorzej pogodzić naukę z psem i z gotowaniem. Trochę to jest ciężkie, bo wracam ze szkoły, jestem zmęczona, muszę zacząć gotować obiad, bo prawdopodobnie nie zdążyłam rano wziąć czegoś do szkoły, a w sklepiku nie zawsze są owoce. Pies domaga się spaceru, trzeba z nim wyjśc, a potem okazuje się, że trzeba robić prace domowe, uczyć się. Choc powiem, że nie mamy w tym roku aż tyle nauki i czasem takie przejście się z psem pomaga podczas uczenia, ale po prostu czasem są dni w których trzeba się uczyć do dwóch kartkówek, wtedy jest kiepsko. A na spacery ranne ostatnio rzadko się wyrabiam, muszę zacząć wcześniej odrabiać lekcje, systematycznie, chodzić wcześniej spać. Ostatnio prawie codziennie wstaje o 7:20, o 7:45 powinnam już być za drzwiami, a czasu jest mało ponieważ rano muszę umyć włosy, gdy z nimi śpię wyglądają jakby pies mi je lizał, choć w sumie kto wie czy tego nie robi, kiedyś tak robił xd.

9. Jaką fryzurę robisz sobie idąc z psem? (spędzając z nim czas)
Gdy włosy mi się koszmarnie nie układają robię wysokiego kucyka, a gdy są w miarę ogarnięte biore pasma włosów z boków twarzy, związuje je do tyłu. Czasem robie koka z grzywki, ale nie zawsze wychodzi bo ta ''grzywka'' jest już długa i wychodzi bardzo gruby kok.

10. Byłaś kiedyś na wystawie psów?
Niestety nie.

11. Czy Twój pies ma adresówkę?
Nie. Ma ten medalik od szczepienia wścieklizny, tam ma napis, że gdyby ktoś znalazł to do naszej lecznicy. Chyba można uznać to za adresówkę.

Moje pytania:
1. Kontakt psa z innymi przedstawicielami gatunku- potrzebny czy nie?
2. Czy masz ulubione smaczki dla psa? Jeśli tak to jakie i dlaczego?
3. Czy ćwiczysz z swoim psem w miejscach publicznych jak na mieście, w parku?
4. Czy planujesz kupić swojemu psu odblaskowe akcesoria na jesień/zimę? Może już masz?
5. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku do chodzenia z psem na spacer?
6. Trenowanie OBI, w klubie czy samemu?
7. Jakbyś mógł teraz mieć nowego psa był by to pies rasowy (jeśli tak to jakiej rasy) czy nierasowy?
8. Czy organizujesz swojemu psu jakieś zajęcie podczas gdy uczysz się/odrabiasz lekcje?
9. Top 5 ulubionych psich blogów?
10. Jakie masz marzenia co do swojego teraźniejszego psa?
11. Czy miałeś/aś kiedyś chwile, że chciałeś zgłosić się o pomoc z psem do behawiorysty?

Nominuje;
Psie pytania
Pamiętniki Czterech Łap
Prawie jak Husky
Biały Kruk
+ każdego kto chce :)

Swoją drogą, małe info, ostatnio coraz większy bulwers mam na temat właścicieli psów w moim otoczeniu, coraz więcej osób widzę jak nie potrafią się obsługiwać smyczą automatyczną jak i kolczatką. Od dziś zaczęłam "coś z tym robić", gdy wyszłam na spacer z psem i spotkaliśmy maltana, któremu nie pozwalano się bawić porozmawiałam chwilę z właścicielką, tak po prostu, bo za jakiś czas chcemy kupić maltana dla babci. Wtedy ona poluzowała smycz psa, pies się pobawił z moim, więc rozmowa kluczem do skukcesu :') Niby zwykła wymiana zdań, a człowiek już ma inne nastawienie. Druga syt. jakiś chłopiec prowadził psa w typie yorka, nie zabierał psa od mojego, ale był napięty, spytałam się tylko jakiej płci, on powiedział, że suczka, ile ma lat, smycz od razu była luźna. I dziś w końcu Charlie pobiegała luzem, wcześniej nie była spuszczana, powód- cieczka. Zachowywała się perfekcyjnie, nie chodziła z nosem w trawie, robiła równaj bez smyczy w terenie w którym zazwyczaj węszy, więc może tak przerwa ze spuszczaniem i ćwiczeniem kontaktu wyszła na dobre?

piątek, 25 września 2015

Urodziny Charlie! :)


Wczoraj Charlie miała urodziny. Tak, więc minął rok z Charlie. Zamówiłam prezent na zooplus, trochę późno obudziłam się z zamawianiem, ale na szczęście przyszło w czwartek! Jako, że Dyzio też ma urodziny (26/09- Dyzio pojawił się w naszym domu) to też dostał prezent, były to jego pierwsze urodziny, teraz ma 4 lata. A oto prezenty zwierzaków:



Charlie dostała:
- Smaczki Rinti Chicko, kaczka,
- TRIXIE zabawka na intelgiencje,
- Flexi Neon Reflect 5m, linka,
- Pop-up, jajko,
- Crackle Ball
- Dużo małych opakowań smaczków Boscha.

Te zamówienie zdecydowanie najbardziej podobało się dla Charlie, wcześniej często nie umiałam wyczuć co jej się spodoba.  Bardzo spodobała się jej zabawka TRIXIE, już potrafi wszystko na niej zrobić, ale trochę czasu jej się schodzi.


 Flexi- od pewnego czasu myślałam nad nowym automatem, jednak miałam lekką obawę, że Charlie jej nie polubi. Wcześniej chodziła na Flexi mini 3m, smycz miała mocne napięcie, to przeszkadzało dla Charlie. Na szczęscie smycz psu się podoba, mi też, jedyną wadą jest mały przycisk zablokowania smyczy na dłuższy czas bez trzymania, czasem trudno go zablokować przez to.



 Rinti Chicko- już od dłuższego czasu zbierałam się na kupienie ich odkąd Tiger- prawie basenji mi je polecił, jednak zawsze nie miałam okazji ich zamówić, bo były na zooplus, a ja zamawiałam na karusku. Ale w końcu się udało. Smakołyki są bardzo dobrej jakości, łątwo się dzielą, pies dostaje obłędu gdy je zobaczy, czego chcieć więcej? Teraz głównie ich używać i je kupować.


 Następny prezent "Pop-up, jajko", to piłka spłaszczona na kształt jajka. Piszczy nawet gdy lekko się ją ściśnie, gdy mocno wyskakuje głowa kurczaka. Charlie ocenia tą bardzo pozytwynie, uwielbia ją. Gdy tylko otworzyłam paczkę Czarluch podszedł, zabrał jajko i siedział z nim pod łóżkiem i się bawił.
Tak wygląda po naciśnięciu

 O dziwo Charlie nie spodobała się druga piłka, Crackle Ball. Gdy ją zamawiałam nie wiedziałam, że w środku ma jakby drugą plastikową piłkę, która blokuje wypustki, przez to piła wydaje dziwny dzwięk, przez to pies się jej boi. Dopiero dziś zaczęła nosić ją niechętnie w pysku, może gdy weźmiemy ją w teren, na spacer nie będzie robić takich dzwięków co na podłodze.



Smaczki Boscha- kolejny niezbyt trafiony prezent. By Charlie zjadła tego smaczka musi minąć trochę czasu, namysłu. Kupiłam je, bo pamiętałam jak Charlie lubiła podobne, które były w psiej pace, jednak nie są to do końca te same. Cóż, może z czasem się przekona do nich.


Prezenty Dyzia (nie zapomnijmy, że mamy tu też kociarza/kociarzy):
- Trixie smaczki Premio Chicken Filet Bites, Premio Chicken Cubes, Premio Duck Bites.
- Snackball, kula na smakołyki
Dyziowi smakują smaczki, wcześniej jadł już kilka rodzai, piłką się trochę bawił, ale pies pogonił oczywiście. Dyziek próbował też przejść gre na inteligencje Charlie, całkiem dobrze mu wychodziło, wyjął smaczki z przesuwanych, z bałwanków, tylko wajch mu się nie udało.

A teraz pytanie do Was, czy Wy obchodzicie urodziny psa?

wtorek, 8 września 2015

Sprawdzenie postępu w eliminowaniu agresji do dzieci...

Dziś zostałam w domu, trochę się źle czułam, ale nie aż na tyle by nie wyjść z psem, oczywiście. Nieważne. Dość, że moja siostra musiała odebrać brata ciotecznego, Łukasza. Chodzi on bodajże do 2 klasy podstawówki. Jak to zwykle ja, chciałam sobie coś udowodnić, czy oduczanie poszło na marne czy też nie, więc wzięłam psa ze sobą. Gdy czekaliśmy pod szkołą Charlie pięknie się słuchała, na "chodź do mnie" dostawiała się równo do mojej nogi, nie rozpraszała się aż tak, a kiedyś dzieci ściągały całą ją uwagę. Nagle zadzwonił dzwonek, dzieci wyleciały ze szkoły. Tak blisko przechodziły, prawie ocierały o psa (na luźnej smyczy), a pies? Zero reakcji. Jestem bardzo dumna z psa jak z z siebie, bo go tego oduczałam xD. Potem odprowadzaliśmy Łukasza do jego domu, pies przechodził blisko niego, nie zaczepiał, nic. Nawet mogłam rozmawiać z nim, kiedyś Charlie rzucała się na każdą osobę na spacerze z którą rozmawiam o ile to nie jest osoba znana jej. Dziś taki krótki wpis, ale sukces duży. Jutro prawdopdobnie zostanę w domu, bo trochę mi się pogorszyło. Tak czy siak teraz mogę skupić się na uczeniu Charlie nowych rzeczy a nie oduczaniu złych. Z nowin jeszcze jest to, że dziś w domu był chłopak mojej siostry, którego Charlie nie lubi, a dziś zachowywała się super, nie szczekała, trochę burczała, ale dopiero potem :).


środa, 2 września 2015

Podsumowanie projektu 62

Ostatecznie podsumowanie! :)

1.Zaprzestanie szczekania na dzieci- sukces 100%. Charlie już nie szczeka gdy idzie dziecko, ba, nawet gdy biegnie nie chce go gonić, a wszystko to na luźnej smyczy.

2. Zmiejszenie terytorialności Charlie- sukces 100%. Kiedyś było tak, że gdy np. ktoś wychodził z naszego bloku Charlie zaczynała szczekać, gdy wychodziliśmy na spacer podczas gdy ktoś też wychodził Charlie zaczynała się rzucać, jakby to był tylko jej blok. Teraz już tego nie robi, nawet ostrzegawczo dla innych osób nie podszczekuje schodząc ze schodów.

3. Nauka pływania, oswojenie z wodą- sukces 100%. Podczas wyjazdu do Augustowa Charlie oswoiła się z wodą. Niestety nie mieliśmy jednak więcej okazji.

4. Chodzenie luzem, słuchanie się, gdy wokół jest dużo innych ludzi- sukces 50%. Ćwiczyłam to do momentu "lekkiego podsumowania 39/62", potem na jakiś czas przestałam, a potem wypadła cieczka, więc nie mogłam spuścić. Ogólem ostatnio nie było źle, gorzej jak instynkt niuchania bierze górę, już nie chodzi o innych ludzi. Planujemy to ćwiczyć, gdy skończy się cieczka, cóż, projekt się skończył, ale starać się dalej można :').

5. Chodzenie przy nodze bez smyczy- sukces 0%. Odkładałam to, odkładałam, a tu potem cieczka, tak więc mam usprawiedliwienie ;).

6. Regularne kupowanie smakołyków- sukces 100%. Nasza szuflada na smakołyki teraz nigdy nie świeci pustką. Ostatnio zamówiliśmy ogrooomne zapasy.

7. Nauka zabawy z psem, gdy są spuszczone- cieczka, poza tym pierwszo zabrałam się za uspokajanie psa gdy jest inny pies, więc w sumie nie jest źle. Na komende "zostaw" odchodzi od psa, a ogółem się aż tak na niego nie nakręca jak kiedyś, tak więc sukces 50%.

8. Nauka nowych sztuczek- sukces 100%.
Nowe sztuczki Charlie to:
- skakanie przez obręcz z rąk
- przymykanie drzwi
- wskakiwanie na plecy i barki
- skakanie przez wysunięte ręce wokół mnie

9. Szkolenie bardziej pozytwyne- sukces 100%. Nie chodzi mi tu o jakieś eliminowanie karania psa czy coś takiego, tylko o cieczenie się z jego drobnych sukcesów, nakręcanie się tym. Ostatnio zauważyłam, że gdy wpędze się w taki radosny nastrój do ćwiczenia z psem, pies wykonuje polecenia jak najlepiej, niekoniecznie za smakołyki.

10. Nauka łapania frisbee w locie- sukces 0%. Aktualnie czekam do końca cieczki, wtedy zacznę naukę tego. Mogę policzyć sobie 10% sukcesu, bo kupiłam o wiele mniejszy dysk, Trixie 18cm, gumowy.

11. Nauka wskakiwania na stopy- sukces 30%. Uczyłam tego, ale potem zrezygnowałam. Postanowiłam pierwszo polepszyć równowage Charlie, jej świadomość łap, ciała, a dopiero potem się za to zabrać. Nadal ćwiczymy równowagę. Ogółem Charlie kilka razy zrobiła dobrze tą sztuczkę, tak ok 3 razy, ale lepiej nauczyć dobrze i wolniej niż miernie i szybko ;).

12. Wyrobienie lepszej kondycji u mnie i u psa- sukces 0%. Chcę się za to zabrać dopiero za jakiś czas, gdy będą szelki, bo inaczej to nie ma trochę sensu. Może sie zmotywujemy i uda nam się.

13. Poprawa relacji z kotem (mojej)- sukces 200%. Ja i kot to teraz najwięksi przyjaciele. Kot mnie uwielbia jak i ja zaczęłam jego bardziej doceniać. Udało mi się nawet wywalczyć dla niego dobrą karmę, zamówiłam Orijen, gdy zjadł kupiłam Hill'sa bo u w naszym mieście nie ma Orijen. Kotu karma smakuje, ale i tak uważam, że kot musi być na Orijen, to lepsza karma bo bezzbożowa. Ogółem w końcu rodzice docenili moją wiedzę o zwierzętach, w tym przypadku o żwyieniu, bo kot był chudy, sierść nie robiła szału, a kot jadł marketówek w opór, bo się nie najadał. Teraz kot przytył, je mniej, a sierść, no cóż, idealna. Ogółem ostatnio często bawię się z Dyziem, bardziej wzięłam go pod swoją opiekę niż rodziców. Tak więc uważam, ze 200% jest zasłużone.

niedziela, 30 sierpnia 2015

Oswojenie kota, czyli zrobienie czegoś 'niemożliwego'..

  Dziś odejdę od tematyki typowo psiej, z racji tego, że wydarzyło się coś całkiem znaczącego, a też z racji, że nie mam zbytnio powodu by pisać o psie. Co tu wiele pisać, psina ma cieczkę, ma humorki, nie chce ćwiczyć, więc ma przerwę.
  Tak więc, po naszym osiedlu chodzi wiele kotów, nie umiem ich zliczyć, na pewno więcej niż 5, tak max 10. Kilka miesięcy temu okociła się kotka. Urodziła dwa kociaki, jeden z łatwością znalazł dom, bo dał się oswoić. Drugi zaś nie dał się głaskać, nie podchodził. Trzy osoby próbowały oswoić kota, wszystkie próby poszły na marne. Ja z racji, że kiedyś oswoiłam bardzo dzikie koty mojego wujka (na tyle, że jednego zabrałam do domu i uprzedzając pytania, nie, nie chodzi o Dyzia), koty te były tak dzikie, że nie dało się podejść na nawet 15m, więc postanowiłam się zabrać za to. Kilka dni przychodziłam do tego kota, dokarmiałam go, przy okazji też inne. Po jakimś czasie kot zaczął przychodzić na odległość ręki, kolejnego dnia niepewnie dał się pogłaskać. Następnego dnia zaczął domagać się głaskania! A kolejnego dał się wziąć na ręce. A dziś poszedł z nami na spacer, dosłownie.
  Z Charlie wychodziłam na spacer, jak zawsze zajrzałam tez do kota, sprawdziłam czy zjadł karmę i poszłam. Po jakimś czasie zorientowałam się, że kot idzie za nami. Kota zainteresowało coś na trawniku, zaczął się wspinać po ogrodzeniu, więc my poszliśmy, by się nie zgubił idąc z nami. Wracając zdjęliśmy kota z ogrodzenia, wzięłam go na ręce i wróciliśmy do bloku. Potem dałam mu trochę surowego mięsa, przy okazji też innym kotom.
  Wołam go imieniem "Szogun", kojarzy mi sie to z dzikusem, dlatego tak. Nie wiem czy kot zostanie na osiedlu, czy ktoś go weźmie. Oczywiście, ja bardzo bym chciała, ale niestety rodzice, choć nie wiem, nie pytałam. Taki pan interesował się jego wzięciem, ale nie umiał go oswoić, to samo miała druga pani. Kot gdy mnie widzi biegnie najszybciej jak się da i niekoniecznie dlatego, że w tej chwili mam jedzenie. Bardzo się polubiliśmy.
Niżej wstawiam Wam kilka zdjęć Szoguna.





Oswajanie kota, sukces 100% :D


Te zdjęcie z dziś :D



A co u Charlie?
Charlie ma cieczke, humorki, nie chce ćwiczyć. Więc ma przerwę. Ostatnio zamówiliśmy paczkę, głównie smaczki, ale o tym prawdopodobnie będzie osobny post. Charlie ma pierwszego adoratora. Kiedyś czytając coś typu "mając suczke z ciczką przygotuj się na psy warujące pod bramą", pomyślałam, phi, to pewnie taka celowo przesada, przesada? wcale nie. Adorator wcześniej poznany był na spacerze, po zorientowaniu się, że 'Chmurka' (bo tak kiedyś wołała tego psa bodajże'właścicielka') jest tak naprawdę Chmurkiem. Tak więc piesek czatował na Charlie pod naszym balkonem, na ogródku niżej (bo jest otwarty zawsze), JAK ROMEO I JULIA! Ogółem na spacerze Charluch chciał sie zapoznać z tym psem, ale szybko wytłumaczyłam jej, że pewnie nie będzie chciała się dzielić mięskiem z 12 małymi szkrabami, jak z kotem niechętnie się dzieli. Potem już nie zaczepiała tego psa XD. Z nowości jeszcze to, że niedługo może wybiorę się do państwa, którzy mają dobermany (o ile jeszcze mają). Sa to znajomi moich rodziców, ponoć mieli nawet ich hodowle, nie wiem niestety czy ZKwP.O ile tata będzie miał czas (bo musi załatwić coś u tego znajomego) to pojadę z nim. Tak więc mega się cieszę, bo każde spotkanie z ulubioną rasą to dodatkowa wiedza, poza tym najlepiej spędzony czas. Ostatnio widziałam w moim mieście dobermana, cieszyłam się jak głupia, bo u nas mało osób ma większe psy, a co dopiero dobermana. Pamiętam jak zaczęła się moja miłość do dobermanów, byłam na mieście z rodzicami, pod sklepem czekała pani z dobermanem, wtedy nie wiedziałam jaka to rasa. Ten pies wyglądał na bardzo pewnego siebie, odważnego, przez to bardzo mi się spodobał. Potem szukałam w internecie jak się nazywa ta rasa, i od tylu lat moja miłość do tej rasy jest coraz silniejsza, a było to tak dawno temu. 
A Wy jak poznaliście Waszą ulubioną rasę?