Więc tak jak wiecie- mamy ferie. Trochę zaczęliśmy projekt, ale niezbyt wyraźnie. Widać ogromną poprawę Charlie w zachowaniu co do obcych, od początku ferii czyli teoretycznie od piątku nie rzuciła się ani na jedną osobę na spacerze, tylko jednego człowieka "pogoniła", ale zero agresji, po prostu szurał butami i to ja zaciekawiło, hah. Postanowiłam, że takie posty jak te nie będą numerowane co do projektu, tylko będą luźne, taki małe postępy, coś czego jest za mało na post dotyczący wyłącznie projektu i będą to te bardziej bieżące informacje, a post ten co miesięczny i tak będzie. Więc tak, od jutra planujemy się bardziej skoncentrować na projekcie, nie tylko szlifować zachowanie wobec przechodniów. Planujemy jutro pójść na dłuższy spacer, w nowe miejsce, trochę daleko, 3km- drogi do lasu. Nigdy nie byłam z Charlie w lesie, gdy jeszcze mieszkaliśmy w starym mieszkaniu mieliśmy taką możliwość, bo las był blisko, my jednak nie zapuszczaliśmy się w jego głębie, okrążaliśmy go, bo w środku lasu była cegielnia, w której było dużo bezdomnych lub po prostu pilnujących psów do terenu. Teraz, w miejscu w którym mieszkamy od roku (nadal to samo miasto, druga strona) nie ma wielu terenów do spacerowania z psem, wszystko jest zabetonowane, długo trzeba iść by znaleźć jakąś łączkę. Ostatnio na google maps znaleźliśmy las, jego wejście więc jutro ruszamy tam! :) Mam nadzieję, że Czarluchowe łapki wytrzymają.
Kolejny wątek- przypadkowe rozwiązanie problemów żywieniowych. Post o tym miałam napisać już dawno, ale to było trochę za mało do jednego posta. Więc tak; jakiś czas temu zaczęłam oduczać Charlie atakowania przechodniów, wymyśliłam, że będę ją nagradzać na spacerze i w domu za ogółem ładny spacer (czyli na tamtą chwilę nie zaatakowanie nikogo/ rzucenie się na kogoś przez inny powód jak przestraszenie (gdy ktoś stał za rogiem budynku), biegnący człowiek etc). I tak dawałam jej te żwacze prawie codziennie. Teraz Charlie po udanym spacerku od razu mimo tego, że jest spuszczona już w domu to stoi i czeka grzecznie na żwacza. Od dawna Charlie miała biegunki, karmy cały czas były zmieniane, ale tak było po każdej karmie, po Dolinie, po AS, po Acanie, więc problem był w psie. Zauważyłam, że jej się to polepszyło, zastanawiałam się dlaczego, przecież teraz je to co jadła wcześniej (Acana Pacifica i AS), dopiero później sobie skojarzyłam, że przecież żwacze ułatwiają trawienie, stąd brak biegunki. Przypadkowo rozwiązaliśmy problem, który nas od dawna męczył.Teraz psiur musi tak czy siak dostawać żwacze, max co dwa dni.

Kolejny punkt posta- przywołanie. Więc nie wiem czy o tym pisałam, chyba nie, ale odkąd mniej więcej poszłam do szkoły, może miesiąc po zaczęciu- przestałam spuszczać Charlie na spacerze. Jeździła co jakiś czas z nami wszystkimi , wtedy była spuszczona, ale to nie to samo. Powody dla których przestałam spuszczać Charlie to:
- gdy wracałam ze szkoły było już ciemno, a wtedy nie mieliśmy obroży LED,
- śnieg- Charlie się nim za bardzo ekscytuje, cały czas chciała sprawdzać co pod nim jest, niuchała go (na szczęście już zniknął!)
Dziś po tak długim czasie spuściłam Charlie, na małej łączce. Na początku pies robił wszystkie komendy, ale co chwila patrzył się w przestrzeń lub wąchał wiatr (był całkiem spory). Koncentracja to coś co musimy poćwiczyć, pierwszo w domowych warunkach. Po jakimś czasie dla Charlie odwaliło, klasycznie, gdy wstałam ona odbiegła w stronę zboża(?), niuchała ziemie tam, wołałam ją, wołałam, ta niuchała, możliwe, że przez wiatr autentycznie nie słyszała, nieważne. Po jakimś czasie odbiegłam kawałek od niej, przybiegła z tą swoją klasyczną zawadiacką miną "złap mnie, złap", czyli powtórka tego co było w wakacje, powiedziałam stanowczym głosem "Charlie do mnie", przyszła z bardzo uległą miną, wtuliła się, zapięłam ją na smycz, po chwili znowu spuściłam, zachowywała się lepiej, zrobiło się zimo, więc wróciłyśmy.
Tu macie zdjęcia ze spacerku:
Kolejna sprawa, co myślicie o takim ubranku dla Charlie:
[KLIK]
Pasowało by jej? Charlie to pies, który autentycznie marźnie i lubi mieć coś na sobie, więc myślę, że to by było fajną opcją na dnie takie jak dziś. Oczywiście odpana na deszczowe dni. Ja mam jakieś zboczenie jeśli chodzi o panterkę, sama nie mam nic z panterką, ale jakoś strasznie mi się podobają w niej psy, myśle, że Charlie wyglądała by w tym uroczo.
à propos ubranka dla Charlie, wczoraj uszyłam jej coś a la' bluza i zrobiliśmy nowy szarpak (docelowo na spacery, dlatego musiał byś dłuższy niż jego poprzednik :P). Ubranko jeszcze nie jest skończone, straciłam chęć wczoraj, kiedyinadziej je skończę. Ale psu się bardzo podoba, pierwszo nie był zachwycony, ale wygodnie mu się w tym drepta. Nie wiem czy zrobić rękawki czy po prostu zaszyć otwory na łapy, co myślicie?
Swoją drogą, ostatnio doszłam do wniosku, że muszę zrobić taki basicowe zakupy dla Charlie. Czyli kupić zwykłą czarną smycz, coś do aportowania etc. Na to przyjdzie jeszcze czas. Póki co musimy jeszcze kilka rzeczy kupić, tak jak wcześniej pisałam, planuję robić bardziej przemyślane zakupy, muszę też zamówić prenumeratę Dog&sport, szelki z kudłatego arta, miałam już dawno je zamówić, ale jakoś nie umiem się zebrać, cały czas są coraz to ładniejsze wzory, nie mogę się zdecydować.
Przy okazji- czytacie Dog&sport? Czy może inne czasopisma na temat psów?