piątek, 2 października 2015

Choroba, ćwiczenie i tracenie wiary w ludzi..

Po tytule pewnie się już spostrzegliście, tak jestem chora. Od dłużeszego czasu źle się czułam, lecz tak 100% źle się czułam dopiero w środę. Od środy pies nie był ze mną na spacerze, wychodził tylko na krótki spacer z rodzicami. Dziś jako, że rodzice wyjechali na cały dzień musiałam wyjść z Czarluchem, tyle miłego w chorobie. Pierwszy spacer był krótki, ale z racji, że u nas jest dziś bardzo ciepło zdecydowaliśmy się na drugi, długi spacer. Poszliśmy do naszego ulubionego miejsca, czyli do parku. Po drodze spotkaliśmy już wcześniej zapoznaną panią z psem w typie yorka, offkors nie według niej, ale to, że to nie jest stuprocentowy york rzuca się w oczy odrazu. Za pierwszym razem ta pani miała pretensje, że nie izoluje psa od jej psa, groziła aż mi mimo, że nic się do niej nie odezwałam. Dziś z kolei było jeszcze lepiej. Szłam z Charlie, jakoś nie zwróciłam uwagi, że to ta psychiczna baba (bo inaczej jej nie nazwę) i pozwoliłam psu bez większego namysłu obwąchać tego psa, zaczęła się wydzierać na mnie, że czemu pozwam, potem przez to, że jej pies miał napiętą smycz Charlie zaszczekała (ale nie reagowała agresywnie, nie leciała z zębami), ona powiedziała, że psy powinny chodzić w kagańach, co zabawne jej pies go nie miał. Ja jej na to powiedziałam tylko, że mogłabym jej wytłumaczyć łańcuch zachowań psów, dlaczego mój pies zareagował tak, a nie inaczej i , że ona to sprowokowała, ale nie chcę tracić na takie osoby czasu. Na to odpowiedziała grożąco "jeszcze jedno słowo, a zadzwonie i ten pies będzie musial chocić w kagańcu!". Tracę wiarę w ludzi, sami prowokują takie zachowania i obwiniają innych. Od dziś będziemy omijać tego psa łukiem, ale oczywiście nie powstrzymamy się od komentarzy. Wracając do tematu spaceru, doszliśmy do parku. Mijaliśmy tylu ludzi uprawiających jeden z najokrótniejszych sportów, czyli łowiectwo. Nawet jakiemuś dziecku dali wędkę, dziecku na oko 7lat, okrócieństwo wpajane od małego, ale wracając, spuściłam psa, pies skakał po korzeniach drzew i nagle idzie, z nosem w trawie, nie zwraca na mnie uwagi, gdy doszedł do swojego "celu" zapięłam go na smycz. Celem był zabity szczur. Ostatnio coraz więcej ich jest w tym parku, więc przenieśliśmy się w inne miejsce tego parku, koło kaczek. Usiedliśmy na trawie, zaczęliśmy sztuczkować, skupienie 100%, wszystko ładnie, pięknie. W mniej więcej tym samym czasie zaczęła grać muzyka, w przedszkolu obok parku odbywał się tzw. "dzień pieczonego ziemniaka". Co chwila biegały jakieś dzieci, ale pies nie zwracał na nie większej uwagi, więc jak to ja musiałam sprawdzić na ile się będzie słuchać bez smyczy. Spuściłam psa, sztuczkowaliśmy bez smyczy, gdy chciałam przysiąść przy stawie z psem ten zaczął kicać na boki z miną "złap mnie, złap!". Czasem niestety ma takie odpały. Nie wiedziałam do końca co zrobić, bo gdybym wysunęła do niego rękę ten odskoczył by dalej, za każdym ruchem odskakiwał o pół metra, czyli pół metra bliżej do dzieci. Niby zachowanie psa do dzieci się zmieniło, ale nie wiem na ile gdyby pies był by spuszczony. W końcu wymyśliłam jaką metode przybrać, powiedziałam stanowczym głosem, wręcz karcącym w oczach Charlie jako, że jest bardzo wrażliwym psem, przyszła do mnie i mnie przytuliła. Ogromna ulga. Zapięłam psa i wróciliśmy do domu.
Ogółem od czasu choroby Charlie nie miała jakiś większych ćwiczeń, lenichowała. Ostatnio zmieniliśmy jej trochę żywienie, mianowicie od dwóch dni je tylko kurczaka gotowanego z ryżem i marchewką, powód- przestała jeść karmę, wcześniej wieczorem ją jadła, ostatnio przestała.


Na zdjęciu piłka, którą widzieliście w poście z prezentami urodzinowymi. Niestety nie sprawdza nam się w żadnej innej roli niż 'piłka na smaczki', braliśmy dziś na spacer, zaintereowanie psa zerowe, szukał tylko czy smaczki z niej nie wypadły. 





14 komentarzy:

  1. Niestety coraz więcej "czepialskich" ludzi. My mieliśmy sytuację gdzie kundel bez smyczy podbiega do yorka na smyczy, właściciel yorka odgania kundla na co dostaje ochrzan,,, :/
    Odpały też posiadamy i to nawet często. Moim sposobem (z reguły pozwalam na to psu, ale jeśli..) jest: raz go przeganiam (moja pozycja to ugięte kolana) a później jak pies odskoczy/odbiegnie wracam do pozycji normalnej lub klękam i wołam go radosnym głosem ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Meh, a ja przed chwilą byłam z siostrą na dworze, podprowadzić do przystanku z nią poszłam. Idzie ta baba z tym yorkiem, mężem i dziećmi. Tak się we mnie wpatrywała :'). Ja ostatnio widziałam podobną syt. też ktoś szedł z psem i podszedł do nich pies, bezdomny, odganiała go, straszyła go smycza o.o
      No cóż, każdy ma swoje metody. U mnie trudno jest coś zdziałać z Charlie bo jak widzę, że ktoś podchodzi to się stresuje, a ogółem bardziej "mocne metody" są zbyt mocne, choć nie mówię tu o niczym złym, po prostu o stanowczości. Czarluch jest za bardzo wrażliwym psem :P

      Usuń
    2. Tamtego kundla nie lubi nikt, na Simbę się rzuca, a z innymi psami nie wiadomo - ot, podchodzi powącha i się rzuci. Na 1 miejscu mojej listy jest sytuacja z Rudym i "cane corso" (ale o tym u mnie w poście, bo jest za długa na koma ;)
      Na mnie raz nasłali straż miejską, chociaż nie, prawie dwa razy :') Pierwsze zgłoszenie było o psie, który lata bez smyczy, strażnicy sobie idą rudas bez smyczy i... nic. Ok, pogadali ze mną, bo ich zaczepiłam i zapytałam czy pies może być bez smyczy, odpowiedź ? "Jeśli masz nad nim kontrole to tak".
      Drugie wezwanie było bezpośrednio na mnie:
      Idę sobie z Simbą bez smyczy i idzie labbeczka :D Właściciel beczki wyciąga telefon, gdzieś dzwoni i mnie zatrzymuje "zaraz przyjedzie straż miejska" , noo dobra poczekam, choć facet mnie wkurzył. Simba nadal bez smyczy wącha sobie kwiatki, na ustawia się i zaczyna robić koope. Chciałam się uszyć i posprzątać, ale zostałam zatrzymana "bo ucieknę"....

      Ja już serio nie rozumiem ludzi...

      Usuń
  2. Zdrowia życzę :)
    Ludzie i te ich pomysły, rzeczywiście idzie się nimi załamać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Park pełne "jorków"-największe zaludnienie debili.

    OdpowiedzUsuń
  4. Heh, no faktycznie baba z kosmosu.
    Życzę zdrowia.
    Ale mam pytanie, dlaczego uważasz, że łowienie ryb to okrucieństwo? Przecież Bóg stworzył ryby dla nas, nie nas dla ryb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okrucieństwo, bo te ryby są zabijane i jedzone.
      Żadne zwierze nie zostało stworzone tylko, żeby je zjeść.
      Tak ryby zostały ''stworzone przez boga'' żeby sobie żyły.
      Człowiek nie musi jeść mięsa, ani nic co od nich pochodzi, żeby żyć.
      Więc po co je jeść?

      Usuń
    2. Ty też nie potrzebujesz internetu by żyć, więc po co go używać i marnujesz energie? Takie pieprzenie jak to, że człowiek nie musi jeść mięsa jest bezsensowne.
      Ja uważam że wegetariaństwo i tym podobne, to chory wymysł, którzy stworzyli ci co chcą, a nie mają jak zaistnieć i próbują zmienić świat, a i tak się im nie udaje i nie uda. Koniec.

      Usuń
    3. Hahahahahhahahahaha
      Internetu potrzebuję, chociażby żeby kontaktować się ze znajomymi. Mówi co to coś? XDD
      No tak zapomniałam, że zwierzęta są po to żeby je jeść. One się cieszą, że my możemy je jeść, mimo że wcale tego nie potrzebujemy!
      Dzięki geniuszu.
      Następnym razem się doedukuj, a potem wypowiadaj.

      Usuń
    4. Btw. Używając internetu nikogo nie zabijam.

      Usuń
    5. Ja do osób szczególnie wierzących się nie zaliczam, więc nie będę rozpatrywać kwestii Boga. Nie uważam, że zwierzęta są moją własnością, a ich jedzenie koniecznością do przetrwania. Nie rozumiem tego jak można głaskać psa i zjadać inne zwierzę. Nie rozgraniczam zwierząt na te do kochania i te do zjadania. A opierając się już na twierdzeniu o tym, że Bóg stworzył ryby dla ludzi "nie zabijaj" nie ma sprecyzowanego 'oprócz ryb, krów, świń itp. Poza tym w wegetarianizmie nie chodzi tylko o to by zmienić świat, chodzi o to by się nie przyczyniać do zła. Nie mówiąc już o tym, że jedzenie mięsa, prod. odzwierzęcych jest niezdrowe :x

      Usuń
  5. Coś mi się wydaje, że chodziło ci o wędkarstwo, a nie łowiectwo.
    Szerze powiedziawszy, sama kiedyś łowiłam ryby, chyba w wieku 10 lat.
    Aż nie chcę tego wspominać.
    Kolejny plus mieszkania na wsi, nikt nie powie ci, że twój pies jest agresywny, czy zły, a tym bardziej nikt na nikogo niczego nie naśle.
    Dużo zdrowia życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, zawsze łowiectwo kojarzyło mi się z wędkarstwem :')
      Szczerze powiedziawszy kilka lat temu gdy byłam na wakacjach na jeziorem wpadłam na jakże genialny pomysł łowienia ryb. Ale jako, że nie chciałam im zrobić krzywdy wzięłam taką siatkę do podbierania ryby z wętki, taka jak na duża na motyle. Oczywiście żadnej nie udało mi się złapać :')
      Troche w tym prawdy jest :D
      Dziękuję :D

      Usuń
  6. Nie każdy ludź z jorem jest nawiedzony, ale jeśli sie już trafi, to panie Boze zachowaj ;)

    OdpowiedzUsuń