niedziela, 30 sierpnia 2015

Oswojenie kota, czyli zrobienie czegoś 'niemożliwego'..

  Dziś odejdę od tematyki typowo psiej, z racji tego, że wydarzyło się coś całkiem znaczącego, a też z racji, że nie mam zbytnio powodu by pisać o psie. Co tu wiele pisać, psina ma cieczkę, ma humorki, nie chce ćwiczyć, więc ma przerwę.
  Tak więc, po naszym osiedlu chodzi wiele kotów, nie umiem ich zliczyć, na pewno więcej niż 5, tak max 10. Kilka miesięcy temu okociła się kotka. Urodziła dwa kociaki, jeden z łatwością znalazł dom, bo dał się oswoić. Drugi zaś nie dał się głaskać, nie podchodził. Trzy osoby próbowały oswoić kota, wszystkie próby poszły na marne. Ja z racji, że kiedyś oswoiłam bardzo dzikie koty mojego wujka (na tyle, że jednego zabrałam do domu i uprzedzając pytania, nie, nie chodzi o Dyzia), koty te były tak dzikie, że nie dało się podejść na nawet 15m, więc postanowiłam się zabrać za to. Kilka dni przychodziłam do tego kota, dokarmiałam go, przy okazji też inne. Po jakimś czasie kot zaczął przychodzić na odległość ręki, kolejnego dnia niepewnie dał się pogłaskać. Następnego dnia zaczął domagać się głaskania! A kolejnego dał się wziąć na ręce. A dziś poszedł z nami na spacer, dosłownie.
  Z Charlie wychodziłam na spacer, jak zawsze zajrzałam tez do kota, sprawdziłam czy zjadł karmę i poszłam. Po jakimś czasie zorientowałam się, że kot idzie za nami. Kota zainteresowało coś na trawniku, zaczął się wspinać po ogrodzeniu, więc my poszliśmy, by się nie zgubił idąc z nami. Wracając zdjęliśmy kota z ogrodzenia, wzięłam go na ręce i wróciliśmy do bloku. Potem dałam mu trochę surowego mięsa, przy okazji też innym kotom.
  Wołam go imieniem "Szogun", kojarzy mi sie to z dzikusem, dlatego tak. Nie wiem czy kot zostanie na osiedlu, czy ktoś go weźmie. Oczywiście, ja bardzo bym chciała, ale niestety rodzice, choć nie wiem, nie pytałam. Taki pan interesował się jego wzięciem, ale nie umiał go oswoić, to samo miała druga pani. Kot gdy mnie widzi biegnie najszybciej jak się da i niekoniecznie dlatego, że w tej chwili mam jedzenie. Bardzo się polubiliśmy.
Niżej wstawiam Wam kilka zdjęć Szoguna.





Oswajanie kota, sukces 100% :D


Te zdjęcie z dziś :D



A co u Charlie?
Charlie ma cieczke, humorki, nie chce ćwiczyć. Więc ma przerwę. Ostatnio zamówiliśmy paczkę, głównie smaczki, ale o tym prawdopodobnie będzie osobny post. Charlie ma pierwszego adoratora. Kiedyś czytając coś typu "mając suczke z ciczką przygotuj się na psy warujące pod bramą", pomyślałam, phi, to pewnie taka celowo przesada, przesada? wcale nie. Adorator wcześniej poznany był na spacerze, po zorientowaniu się, że 'Chmurka' (bo tak kiedyś wołała tego psa bodajże'właścicielka') jest tak naprawdę Chmurkiem. Tak więc piesek czatował na Charlie pod naszym balkonem, na ogródku niżej (bo jest otwarty zawsze), JAK ROMEO I JULIA! Ogółem na spacerze Charluch chciał sie zapoznać z tym psem, ale szybko wytłumaczyłam jej, że pewnie nie będzie chciała się dzielić mięskiem z 12 małymi szkrabami, jak z kotem niechętnie się dzieli. Potem już nie zaczepiała tego psa XD. Z nowości jeszcze to, że niedługo może wybiorę się do państwa, którzy mają dobermany (o ile jeszcze mają). Sa to znajomi moich rodziców, ponoć mieli nawet ich hodowle, nie wiem niestety czy ZKwP.O ile tata będzie miał czas (bo musi załatwić coś u tego znajomego) to pojadę z nim. Tak więc mega się cieszę, bo każde spotkanie z ulubioną rasą to dodatkowa wiedza, poza tym najlepiej spędzony czas. Ostatnio widziałam w moim mieście dobermana, cieszyłam się jak głupia, bo u nas mało osób ma większe psy, a co dopiero dobermana. Pamiętam jak zaczęła się moja miłość do dobermanów, byłam na mieście z rodzicami, pod sklepem czekała pani z dobermanem, wtedy nie wiedziałam jaka to rasa. Ten pies wyglądał na bardzo pewnego siebie, odważnego, przez to bardzo mi się spodobał. Potem szukałam w internecie jak się nazywa ta rasa, i od tylu lat moja miłość do tej rasy jest coraz silniejsza, a było to tak dawno temu. 
A Wy jak poznaliście Waszą ulubioną rasę?

5 komentarzy:

  1. Gratulacje :)
    Fajnie, że będziesz miała okazję poznać takie psy. Pozazdrościć ;)
    Osobiście nie potrafię wybrać jednej, konkretnej rasy, jednak moje oczy najbardziej błyszczą na widok psów rasy Malinois. :) Nigdy jeszcze nie poznałam tej rasy w dosłownym znaczeniu, jedynie się oczytałam i oglądałam je na treningach obrony.. ale przyjdzie czas :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje, ten kociak przy Tobie cale nie wydaje się taki dziki, masz podejście do zwierzaków :D
    Ach ci adoratorzy...fajnego argumentu wobec Charlie użyłaś :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tak, dlatego chcę z nimi wiązać przyszłość :D
      Haha :D Dzięki
      Niestety lub stety przed chwilą się dowiedziałam, że Szogun znalazł dom, tzn to dobrze, gdybym tak nie myślała to by było egoistyczne, ale troche szkoda, bo bardzo się zaprzyjaźniliśmy, teraz co mnie widzi leci najszybciej jak się da :/

      Usuń
  3. W huskych zakochałam się gdy przyjechała do nas Whisky...
    Lepiej późno niż wcale XDDD
    Na zdjęcie wilczaka natrafiłam gdzieś w internecie i tak się jakoś zaczęło.

    Ja jakoś nigdy nie miałam cierpliwości, albo tego czegoś do oswajania kotów.
    Kiedyś kotka sąsiadów okociła się u nas w stodole, i tam zdziczały tak, że atakowały i prychały na wszystkich.
    Ale za to w te wakacje w mieście z przyjaciółką znalazłyśmy małego kotka, ledwo chodził.
    Robił tam za atrakcje dla dzieci, ponad 30 stopni żadnego cienia.
    Chciałyśmy przenieść go do parku, ale koniec końców nie miałyśmy serca go tam zostawiać, napoiłyśmy go nakarmiłyśmy i zabrałyśmy ze sobą.
    Niestety (lub stety) nie mogłyśmy go zatrzymać, ale znalazł właścicielkę. Mieszka sobie w domku i robi za maskotkę w sklepie, gdzie każdy się nim zachwyca i mizia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahha xD
      Ja zawsze myślałam, że moja cierpliwość jest zerowa, ale już kilka osób mi powiedziało, że mam ogromną cierpliwość. Kiedyś u wujka oswajałam koty przez cały tydzień siedząc u nich dzień w dzień, od rana aż do wieczora. Ale sukces był :D
      Dobrze, że znalazł dom. Szogun też znalazł, będzie adoptowany, przed chwilą się dowiedziałam, chciałabym by został lub go wziąć, ale to było by egoistyczne, bo zbliżają się mrozy po woli. Co do kotów w sklepie, raz widziałam w Wawie kocią księgarnie, gdzie koty były puszczone by robić klimat, geniane miejsce :D

      Usuń